...NIC NOWEGO...
Komentarze: 1
Sorki ale ostatnio nie mogłam nic napisać. W sobote byłam w szkole.... Miałam na 14.45 a wiec z jednej strony zrypany cały dzień. Razem z kumpela z klasy gadałysmy na temat półmetku i ona coś wspomniała o skróconych lekcjach. Przyszło nas tylko 4 (z moijej grupy) i mnie to nie zdziwiło. Ale zdziwiło mnie to ze nie było chłopaków którzy sie umówili ze przyjda w sobote. Jak się okzało dyrek przyszedł rano do szkoły i zobaczył ze tych uczniów jest marno postanowił więc skrócić lekcje od 12.00. A myśmy nic nie wiedzili. Grupa dziewczyn przyszła na 13.05 ponieważ mają technike biurowa - 2 godziny pisania na kompach. gdy przebrałysmy się to poszłysmy na góre pod klase ale nie moglismy ich znaleźć dopiero gdy zobaczyliśmy kumpli to poszliśmy na wyższe piętro. Wtedy sie okazało ze przyszłysmy na ostatnią lekcje, która na dodatek trwała tylko 30 minut. Oczywiście już nic nie pisałam,a przewodniczący nie mógł dojechac i spóźnił się jeszcze 15 minut. Wszyscy polewali łącznie z nauczycielem....
Wieczorkiem natomiast oglądnełam sobie podaj dalej, bardzo mnie ten film wzruszył. To że mozna zmienić choć trochę świat.... Polecam wszystkim.
A jeśli chodzi o dzisiejsz dzień to nie wiem jakim cudem ale wygramoliłam się do Kościółka na 8.00 rano. Dzionek zleciał bardzo szybko łącznie z tym ze razem z chłopakiem zjedliśmy podwójne obiadki :)) razem z jego bratem Michałem smialismy się że do Paryża jedziemy ( mojemu chłopaczkowi się tak śniło ) a więc stwierdzam ze nawet byl to udany dzionek.... Do zobaczenia jutro :) MIłej nocy życze
Dodaj komentarz